CO CI ZALEWA MÓZG?
Rzeczywistość
bywa płynna, po fakcie okazuje się, że zalała Ci mózg swoją ekspansywnością i agresywnością?
Czasem
się zdarza, że idąc wciąż przed siebie zapominamy o samych
sobie.
9.
WALKA Z KONSTRUKCJĄ uświadomiła mi, że ciągle walczę z czymś
zastanym, czymś co ogranicza, ze sztywnymi ramami, ale one znajdują
się zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz mnie samej.
Te
- zewnętrzne sztywne konstrukcje, czasem całkiem mnie zalewają i
już nic nie widzę, tylko czuję instynkt który każe mi płynąc
– pokonać ten nurt, tylko dlaczego w ogóle muszę w niego
wchodzić? Zanim się spostrzegę mam już tą konstrukcję w sobie –
jestem nią zalana. A przecież z nią walczę.
Gdy
sprawdzałam dźwięki do mojego podziemnego performancu w CSW w
Toruniu, gdy pierwszy z nich uderzył w moje bębenki i klatkę
piersiową – poczułam z przerażeniem, że realizuję przerażający
pomysł. Po 2 minutach wyszłam z ciemności, oparłam się o ścianę
i oddychając ciężko zastawiałam się czy jestem nienormalna skoro
moja głowa wymyśla takie rzeczy?
Bałam
się, że ten performance jest zbyt agresywny...
Okazało
się jednak, że był on dla mnie przede wszystkim oczyszczający a
ludzie wspominali go, jako coś najmocniejszego na wystawie, co
odczuli całymi sobą i przeżyli „na poziomie tkankowym”
własnego organizmu. Nie słyszałam negatywnych opinii. Każdego kto
doświadczył tego performancu (na własną odpowiedzialność – bo
taka tabliczka widniała na drzwiach prowadzących do mnie)
dosięgnęła moja myśl, wizualnie i emocjonalnie. Najpierw
schodziło się 2 piętra w dół po schodach, by na końcu wejść
w całkowity mrok, gdy było się już w jego wnętrzu zapalało się
małe strumieniowe – czerwone światło, pod którym w czarnej
sukni siedziałam ja, zakładałam dźwiękoszczelne słuchawki na
uszy i włączałam najmocniejszy, jaki sobie można wyobrazić
mechaniczny dźwięk.
To
był sposób na złamanie konstrukcji – wstrząs coś łamie. Mimo
słuchawek chroniących mój słuch, przebywanie ponad godzinę w
śród tak głośnych dźwięków
powoduje
zmiany.
fot. CSW Toruń
fot. 007fff
9.
WALK Z KONSTRUKCJĄ odbywała się w Toruniu także w sferze samego
obraz – nastąpiło kolejne rozliczenie z malarstwem. Za pomocą
plątaniny rurek, baniaków i kranów oraz pojemnika z pleksi, unicestwiłam delikatny,
błękitny obraz przedstawiający popiersie śpiącego mężczyzny (o
tytule „se snu” 2011 rok) został on zalany czerwoną jak krew
mazią. Piękna była i jest (obraz nadal się napełnia i
prawdopodobnie zaleje całą galerię – załamie jej funkcjonalną
konstrukcję) ta czerwień, żywa i świeża a za razem okrutna.
fot. Izabela Chamczyk
Czerwień ta była także tłem dla mojego pierwszego w życiu muralu - mapy działań WOJENNYCH.
fot. CSW Toruń
Co
zalewam mój mózg i czy to jest właśnie dekonstruujące stare
zatwardziałe systemy, czy raczej na odwrót konstruujące coś
całkiem nowego i bardzo dobrego – wybór należy do każdego.
Ja
czuję, że niebawem nastąpi lepsze bo coś się przelało.
Czerwień
jest mocą – moc jest ze mną!
A
także z Wami – nielicznie czytającymi ten blog.
ps.
zapomniałam napomknąć o małym incydencie w CSW w Toruniu: otóż
przez to, iż budżet wystawy został przekroczony 2 dni przed
wernisażem wszyscy artyści zostali postawieni przed faktem, iż
obcięto nam honoraria. Jednak nie poddaliśmy się i zawalczyliśmy
o swoje. Moja WOJNA stała się WOJNĄ wszystkich. Ale o tym w
następnym wpisie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz