sobota, 29 czerwca 2013

WOLNOŚĆ i PRZESTRZEŃ




WOLNOŚĆ.

Zrobiłam kolejny krok.
Po kilku miesiącach rozmów i negocjacji z kuratorką w BWA w Katowicach w ostatniej chwili okazało się, że moje działanie nie może się odbyć.
Nie poddałam się.
Pojechałam do galerii na własny kosz i mimo niezgody dyrektora, kuratorki i artystów zawalczyłam O PRZESTRZEŃ.
Była to walka o przestrzeń nie tylko fizyczną ale i przestrzeń umysłu.
Wymagało to odwagi i samozaparcia.
Nie wiedziałam co może się wydarzyć, po prostu chciałam złamać schemat działań – wystawa w ustalonym terminie - odbyła się - zakończyła się - nic się nie wydarzyło.... Tym razem wydarzyło się. Przekroczyłam granicę, pokonałam strach, zadziałałam kolorem.
Poczułam wolność, tam właśnie jest przestrzeń do działań. Wiele satysfakcji przynosi taka rebeliancka akcja, poczułam, zew. Naprawdę w polskich galeriach wszytko wolno? Tym razem udało się.
14 go czerwca w galerii BWA w Katowicach odbyła się 6. WALKA O PRZESTRZEŃ:

                              


Wsparcie nastąpiło z zewnątrz, na akcję licznie przybyli i wspierali mnie technicznie studenci i absolwenci ASP w Katowicach: Weronika Twardowska, Rafał Piekut, Paweł Czartoryjski, Paweł Szeibel, Przemek Jeżmirski – główny operator, którym serdecznie dziękuję.
Dziękuję także za wsparcie Bartoszowi Kokosińskiemu
Byli oni większością publiczności, która przyszła na finisaż znanej przecież grupy artystycznej Otwarta Pracownia. Poza nimi do galerii przybyło może 15 osób?
Tak szacowna instytucja jaką jest BWA w Katowicach, w której na zrobienie wystawy trzeba czekać ponad rok, ma zasięg bardzo lokalny. Może gdyby przestała istnieć nikt by nie zauważył?
Jednak na Obiegu ukazała się wspaniała dokumentacja z finisażu, na której nie uwzględniono mojego działania. Czyżby buntownicy byli eliminowani? Czy liczy się tylko to co zaplanowane i ustane z galeriami? Reszta sztuki nie istnieje…?

Dzięki tej akcji, wiele się dowiedziałam, wiele przemyślałam.
Jaki będzie następny krok?


środa, 5 czerwca 2013

WALKI TRWAJĄ.

Już czerwiec.
WALKI TRWAJĄ.
...
...
po 4.WALCE O SENS w Galerii Sztuki Najnowszej W Gorzowie Wielkopolskim, nastąpił czas zastanowienia.
4.WALKA O SENS. Galeria Sztuki Najnowszej Gorzów Wielkopolski.
fot. Arkadiusz Sikorski.
...
WOJNA okazuje się być bardzo trudnym i męczącym zadaniem, co mnie nie dziwi, jednak zadziwiają mnie niektóre sytuacje. Kurator mojej wystawy w Gorzowie, bez porozumienia ze mną postanowił zatrzymać moje obrazy do czerwca. Nie wiedziałam co zrobić, będąc postawiona przed faktem dokonanym, poddać się? Nie mogłam tego zrobić, nawet bez obrazów. Dzięki temu bardzo mocno skonfrontowałam się z systemem wystawienniczo – galeryjnym, oraz doświadczyłam tego, kto ma władzę – kto decyduje jak, kiedy i dlaczego artysta i jego sztuka mają być prezentowani, gdzie jest wolność, gdzie w tym wszystkim jest sztuka?
Okazuje się, że artysta zapraszany do galerii może nie mieć wiele do powiedzenia... Jest to dla mnie niezrozumiałe, ale tak to właśnie funkcjonuje. Galeria w Gorzowie była bardzo dobrze zorganizowana – wspaniali i pomocni montażyści, organizacja na jak najwyższy poziomie, bardzo dobra logistyka, jednak dlaczego nikt nie ustalił ze mną wcześniej daty wystawy? Akurat do tej galerii byłam zaproszona rok wcześniej i wiedziałam, że wystawa odbędzie się w kwietniu; na początku kwietnia dowiedziałam się, że będzie trwała do czerwca i nie da się tego zmienić. Dlatego też cały maj próbowałam zawalczyć o PRZETRWANIE mimo braku wojsk w postaci moich obrazów wojennych.
Jednak łud szczęścia sprawił, że współpracująca ze mną galeria Arttrakt, wybrała mnie na reprezentantkę do wystawy promującej książkę Kamy Zboralskiej „Sztuka inwestowania w sztukę” w Galerii −1 w Warszawie. Pomyślałam – świetnie! mam okazję pokazać swoje malarstwo i ożywić je działaniem. Tak też zrobiłam. Wystawa ta jednak była czymś nietypowym (jak na warunki polskie). Na wernisażu nie było artystów i całego grona znajomych, ale businessmani, inwestorzy, mecenasi i reprezentanci najważniejszych galerii. Autorka książki a zarazem organizatorka wystawy nie chciała nawet słyszeć o jakimkolwiek działaniu w trakcie tego wydarzenia - „bo to nie miejsce i czas”. Tym większym było to dla mnie wyzwaniem. Dzięki pomocy Wojsk sojuszniczych (Leszka Cieplińskiego, Leszka Czajki i Bartosza Kokosińskiego) zaplanowałam sytuację performatywną. Najpierw przeszłam przez salę pełną bardzo ważnych i bogatych ludzi z bronią – co zostało zupełnie zignorowane, albo przyjęte uśmiechem (gdy ktoś zauważył broń w mojej ręce robił dobrą minę do tej dziwnej sytuacji...?) Mój obraz powieszony poza główną salą, został nieco pominięty (czyżby dlatego, że napomknęłam o chęci zrobienia performance w tym miejscu?). Walcząc o moje malarstwo – wyciągałam z mojego obrazu - dosłownie nici kolorów, którymi przywiązywałam do niego odbiorców. Ci nieprzyzwyczajeni i nie przygotowani do tego typu działań reagowali różnie...
performance CISZA w partyzanckiej 5.WALCE O PRZETRWANIE. Galeria −1, Warszawa.
fot. Bartosz Kokosiński.
...
Czy była to WALKA wygrana? Moim zdaniem była to bardziej potyczka, jednak nazwałam ją partyzancką 5. WALKĄ O PRZETRWANIE i wpisałam na WOJENNĄ listę.
To partyzanckie działanie nauczyło mnie, że można zrobić niemożliwe, że przede wszystkim nie można się bać i trzeba być wytrwałym.
Jak powiedziała Marina Abramović w wywiadzie dla Karola Radziszewskiego (w którego festiwalu POMADA w Warszawie, brałam udział w maju, głosząc idee mojej WOJNY) „najważniejsze są wytrwałość i poświecenie”, do którego często kobiety nie są zdolne względem sztuki.
fot. POMADA Nie ustaję więc w bojach – WALCZĘ negocjując kolejne terminy wystaw – pracując nad logistyką i dyplomacją oraz przede wszystkim MALUJĄC.