poniedziałek, 3 grudnia 2012

            WOJNA DWUNASTOMIESIĘCZNA 12 WYSTAW INDYWIDUALNYCH W
                       12 MIESIĘCY W 12 GALERIACH W 12 MIASTACH



Zastanawiałam się czy zacząć pisać zanim wybuchnie wojna. Ale idea tego bloga powstała w trakcie zdobywania sojuszników i w momencie gdy otrzymuję jednocześnie sprzeczne ze sobą maile zwrotne: jedne ku chwale wojny inne przeciwko niej. Dlatego stworzyłam bloga by dzielić się tą ambiwalencją, niespójnością w poglądach i myślach. Sama też mam wiele wątpliwości a blog jest chyba miejscem gdzie można je ujawnić, podzielić się z nimi, sprowokować dyskusję. Na tym etapie moje obawy tyczą się przede wszystkim mojej nieumiejętności wyrażania się słowami, jednak mam taką nieodpartą potrzebę - zamienić odczucia na próbę komunikacji słownej.

WOJNA - duże słowo, dochodzi do niej zazwyczaj w momencie ostatecznym, momencie kryzysu i załamania wszelkich innych możliwości. Ale o co i po co? Padło takie pytanie gdy rozesłałam kilku znajomym linka do bloga.
Czy ja chcę to wyjaśniać?
Każdy  każdego dnia prowadzi swego rodzaju wojnę, wojnę ze sobą i innymi mniej lub bardziej agresywną, choćby jedząc niezdrowo, pijąc piwo czy złoszcząc się na przejeżdżający na czerwonym świetle samochód…
Ja wypowiadam wojnę by walczyć o swoją sztukę. Choć nie zaprzeczam, że może jest to też wojna z samą sobą. Mój charakter nie pozawala mi siedzieć w kącie i czekać aż ktoś mnie odkryje, stwierdzi że teraz mój czas. Działam przeciwko utartemu schematowi, rozbijam normy i formy. Walczę. Czy to może szkodzić również mnie samej? Wszyscy mądrzy ludzie mówią: trzeba być pokornym i spokojnie czekać. Dlaczego?
Czy ktoś odkrył prawdę absolutną? Czy ktoś jednoznacznie potrafi odpowiedzieć na pytanie co ma sens?
Nie czytam filozofii, nie mam dobrych podstaw teoretycznych, bazuję głównie na własnych prywatnych doświadczeniach i oglądzie świata. Ono mi podpowiada, że nie mogę się poddawać.
Dlatego właśnie wypowiadam WOJNĘ!
Nie bać się to jedna z moich podstawowych motywacji do działania. Nie bać się pomyłek, błędów i upadków, nie bać się pisać tego bloga, wychodzić ze swoim działaniem do ludzi, krzyczeć, płakać i szeptać.

Malarstwo jest dla mnie wszystkim, mimo iż wielu ludzi uważa, że jestem performerką, akcjonistką i przede wszystkim buntowniczką. Tak. Ale dla mnie ma sens malarstwo samo w sobie, akt malowania, wylewanie farby na płótno, mieszanie kolorów, jest to jakiś absurdalny, abstrakcyjny, niewytłumaczalny ale odczuwalny, sensualny sens. Dlatego chcę o nie zawalczyć sobą, swoją osobą, swoim ciałem. By przetrwało i dawało mi motywację do kolejnego ponoszenia się.
Jak przetrwać robiąc swoją sztukę? Wielu moich znajomych artystów ma podobne dylematy.
Jak nadal w nią wierzyć nie mając co jeść i próbując przetrwać każdego dnia? Co robić ze sobą jak się odnaleźć? Jak odnaleźć sens? Każdy ma swoje odpowiedzi, obojętne czy jest artystą czy nie. Jednak czasem mam wrażenie, że artyści są napiętnowani ponieważ, są uważani za darmozjadów, którzy nie robią nic pożytecznego i jeszcze chcą za to pieniądze. To po co jest sztuka? Po co jest wydział Kultury w każdym kraju? Po co są artyści?
Dlaczego artyści nie są uznawani za pełnoprawnych członków społeczeństwa którzy pracując mogą zarabiać? Dlaczego to co robimy nie jest nazywane pracą?
Dawanie ludziom moich przemyśleń, odczuć i przeżyć to moja praca. To co moje, jest również wszystkich. Filtrując to przez pryzmat mojego postrzegania (bądź co bądź wykształtowanego przez lata pracy) daję im obraz, który może być im bliski i ich dotykać, zmieniać?
Nie ma chyba jednak sensu pisać tu czym jest sztuka, choć można o tym podyskutować.
Jedyne co wiem to to, że sztuka tak jak życie (bo przecież jest jego częścią) wciela wszytko. Coś co jest negowane zaraz staje się wartością, wartości wcześniejsze upadają i znów się podnoszą. Dekonstruowanie jest moim zdaniem nieodwołalnym elementem sztuki.
Pisząc o dekonstrukcji przychodzi mi na myśl ocena. Jest to dla mnie kolejny powód do wojny.
Podjąć walkę przeciwko ocenianiu. To trochę jak walka z wiatrakami, ale absurd jest dla mnie wspaniałym punktem odniesienia. Bazuję na nim.
Wszyscy jesteśmy oceniani i zawsze to wpływa na nas w mniejszym lub większym stopniu. Nawet mniemając, że jest nam to obojętne, dotyka nas. Jak to obejść? Nie poddawać się ocenie?
Zabić oceniających? Przekierować ich na swoją stronę? Może sposobem jest nie próbować sprostać wymaganiom? Iść inną droga? Gdziekolwiek ona się znajduje ( w naszym umyśle?)
W sztukę wpisanie jest ocenianie. Dobra sztuka - zła sztuka.
Co to znaczy? Ocena sztuki jest z założenia absurdalna ze względu na całkowity subiektywizm i brak racjonalnych punktów oceny, jednak jest jednym z najważniejszych elementów dla istnienia sztuki w ogóle. Dlaczego?
Próbuję nie tyle odpowiedzieć na to pytanie ile spróbować zawalczyć o autonomię. Może to walka beznadziejna, może jest u podstaw irracjonalna jednak czuję, że w jakiś sposób ma sens, że w tym szaleństwie jest metoda.
Ktoś mi kiedyś zarzucił, że działam zbyt emocjonalnie i to co robię jest mocne ale przez to łatwe i banalne. Emocje są moją bazą, dotyczą każdego, każdy ma pewien konstrukt emocjonalny eksplodujący lub implodujący do środka. Dlatego czuję, że to co robię ma sens bo dociera do ludzi. Ale czy na pewno?

2 komentarze:

Paulina lata pisze...

Niektóre emocjonalne jednostki są jak papierek lakmusowy - w pewnym stopniu stają się odbiciem swoich czasów, filtrem na rzeczy ważne, wodą, która zawsze wypłynie przez dziury stwarzane przez kulturę i ustrój. Może dzięki temu, co robisz, widoczne stanie się to, czego nie widać.

Unknown pisze...

może chodzi o ogólne stępienie wrażliwości, infantylizacje wyobrażania sobie - przez co twój twór konsternuje, kiedy wykopujesz trupa albo jesteś tym wykopywanym - konfuduje. pewnie to niekonkretne. pewnie boli. pewnie jest wymagające. Może jesteś formą wirusa. może to niewygodne, może budzi lęk przed transformacją. przed ingerencją w przetrwalnikowe formy życia. jakie by nie było - czy nadające, czy odkrywające( każde poznanie jest probalistyczne)-jeśli malujesz krwią, a malujesz, jest w tym jakaś prawda. o tobie samej. prąd. broń. wolność. próba przekroczenia granic przeżyć uczuciowych,estetycznych, mistycznych. myślenia abstrakcyjnego = nawet sztuka dla sztuki może być prawdziwa. a artysta wiarygodny. jesteś w punkcie, w którym udowadniasz. że są możliwości poznania = to ma sens.